Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » Felietony » Gdzie się podziała zabawa?

18.10.2014

Gdzie się podziała zabawa?

Pierwszą grą, w jaką grałem na telefonie komórkowym, był „Wąż”. Niedawno jej milion odmian przeglądałem w sklepie Play i… Przeżegnałem się z wrażenia. Wąż nawala z karabinów niczym Rambo. Ktoś powinien za to „beknąć”…

Jak na niegroźnego wariata przystało, bardzo często zdarza się, że idę przez życie pod prąd. Komplikuję je przede wszystkim sobie, ale także innym. Ile wlezie. Ile Matka Natura dała! Przeważnie jestem w tym życiu nierozumiany. Jak to wariat. Spodziewałem się dziwnych spojrzeń w łódzkiej Atlas Arenie, gdzie na XXV Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier wystawiłem się ze swoimi retrokomputerowymi, ośmiobitowymi zabawkami. W poszukiwaniu zabawy…

Pierwszą grą, w jaką grałem na telefonie komórkowym, był „Wąż”. Zanim ta kultowa gra rozprzestrzeniła się na wszystkie platformy komputerowe i komórkowe, warto przypomnieć, że pojawiła się w 1997 roku wraz z Nokią 6610. Wcześniej gra ta nazywała się „Blockade” i polegała na walce z wężem. Od 1976 roku zabawiała bywalców gralni z automatami. Później węża przechwyciła firma Atari, wydając własną wersję na konsolę Atari 2600. W epoce pecetów, wąż zadomowił się także w systemie DOS w wersji 5.0. Niedawno jej milion odmian przeglądałem w sklepie Play i… Przeżegnałem się z wrażenia. Wąż pełzając po ekranie mojego telefonu z ciężką bronią, nawala z karabinów niczym Rambo do jakichś statków kosmicznych i dozbraja swoje człony. Z całym szacunkiem dla programistów, którzy dali upust swojej fantazji, ale ktoś za zabicie kultowego węża znanego przede wszystkim z telefonów Nokia, komputerów ZX Spectrum i innych zabytków, powinien „beknąć”…

Kilka tygodni temu – zdaniem wielu spośród moich znajomych – cofnąłem się w rozwoju. Podobno, nawet solidnie. Zgromadziłem pokaźną kolekcję komputerów i konsol ośmiobitowych z lat 80-90. Roztrwoniłem wszystkie pieniądze na kultowe w tamtym czasie gry i nie ustając w dziennikarskim trudzie, wyszedłem z eksperymentem 8bit-cafe.pl do ludzi, a konkretnie na odbywający się od ponad 20. lat w Łodzi Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier. To co przeżyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania…

Dwadzieścia metrów od mojego retrostoiska znajdowało się współczesne stoisko gamingowe. Śmiałem się z sąsiadami, że każdy metr dzielący nasze stoiska, to rok przepaści w grafice i idei cyfrowej rozrywki. Krew z monitorów lała się wiadrami, trup rozpłatywanych na różne sposoby zombie ścielał się gęsto. Żeby kilkuletnie, kilkunastoletnie, niepełnoletnie pociechy mogły sobie pograć w grę pełną przemocy, rodzice musieli wyrazić na to pisemną zgodę… Po jednej rundce u sąsiadów wróciłem na swoje stoisko pobudzony tak bardzo, że do końca dnia nie musiałem już pić ukochanej kawy. Ilość bodźców jaka zaatakowała mój, być może prosty mózg, była też wystarczająca, by mieć problem ze snem. Odreagowując następnego dnia przy fenomenalnej grze autorstwa Carol Shaw pt. „River Raid”, jaka była hiciorem gamingowym lat 80-90, zacząłem zastanawiać się, gdzie do cholery we współczesnej branży komputerowej podziała się zabawa? Zdawałoby się, filar tej części branży rozrywkowej…

– Tatuś, co to jest? Tu się coś zepsuło?; – Tatuś, i to jest wszystko?; – Tatuś, tu się jeszcze coś będzie działo?; – Tatuś, kiedy i kogo mam tutaj zabijać?!!! – Z takimi dylematami kilkuletnich dzieci i nastolatków spotykałem się na swoim stoisku. Oprócz tego, były obecne charakterystyczne spojrzenia mówiące „wariat”, gdy zagrywałem się w kultowe produkcje na komputery ośmiobitowe np. „HERO” czy „Pole Position”. Na szczęście rodzice szybko reagowali edukacyjnie, tłumacząc: – Patrz synku, czym tatuś bawił się, jak był w twoim wieku…. Statystyczny młodziak na moim stoisku bardzo często dzierżył w ręku telefon z potężnym układem graficznym, a z obudowy kapały krople krwi…

Zapytam jeszcze raz: – Gdzie podziała się zabawa w grach komputerowych?! Także w grach na smartfony?! Jak pisałem, bliżej jest mi do wariata i hipstera niż ramola narzekającego „za moich czasów to świat był lepszy”, ale po obserwacji swoich nastoletnich siostrzeńców i ich rówieśników, a na końcu siebie zauważyłem, że niezwykle trudno jest dziś znaleźć w grach na komórki, konsole czy komputery PC, zabawę. Coś, co relaksuje, a nie faszeruje mózgu hiperrealistycznymi efektami powyrywanych rąk i nóg, a w efekcie bodźcami, po których człowiek z nadmiarem kortyzolu, rzuca się we śnie. Po imprezie z maniakami gier i komiksu zdecydowałem, że już do końca swojego życia pozostanę ośmiobitowy. Trzydzieści i dwadzieścia lat temu w grach, które – jak subtelnie skomentowała Szanowna Małżonka – „wymagały od użytkownika ogromnej wyobraźni”, była zabawa. Dziś jej nie ma…

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top