Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » Felietony » Myszki na Marsie i internet z żarówki

28.11.2015

Myszki na Marsie i internet z żarówki

Doprawdy, nie wiem, co pijają inżynierowie z NASA. Z pewnością nie to, co ich koledzy z estońskiej firmy Velmenni. Ci pierwsi wydali ostatnio z siebie kretyński komunikat, że widzą myszki na Marsie. Ci drudzy o tym, że mają pomysł na internet z żarówki. I to o sto razy szybszy od Wi-Fi…

Komunikaty prasowe, to bardzo delikatny temat. Rzekłbym, że coraz delikatniejszy. Od wielu lat, w mojej pracy dziennikarskiej , napotykam na komunikaty bardzo ważne i te, które innym wydają się bardzo ważne. Kilka dni temu zadzwoniła do mnie sympatyczna pani. Pretensjonalnym tonem oznajmiła mi, że ma dla mnie komunikat prasowy. Po tej informacji, zrobiła mi swoim piskliwym głosikiem, awanturę. Dlaczego jeszcze nie opublikowałem go na naszej stronie?! Pani wrzeszcząc na mnie wyznała mi, że komunikat dotyczył… Światowego Dnia Toalet, jaki obchodziliśmy 19 listopada. Dla mnie była to najistotniejsza informacja dobywająca się z jej gardła. Pani, nie miała tak szlachetnej misji jak inżynierowie z NASA, którzy pochwalili się światu, że widzieli na Marsie mysz. A raczej coś, co im ją przypomina. Pani chciała, bym zaśmiecił Wasz umysł jakąś super wygodną deską sedesową, czym jako dziennikarz się brzydzę. Gdyby ta deska miała np. Wi-Fi, jakąs kamerę pozwalającą na smartwatchu czy smartfonie kontrolować każdą sekundę naszych toaletowych poczynań, jako pierwszego poinformowałbym o tym bezzwłocznie redaktora Łukowskiego, a później świat cały. Niestety. Pani opowiadała mi o nudnym, odartym z elektroniki kawałku plastiku, co w dzisiejszych czasach wydaje się dziwne, bo głupia deska do krojenia chleba potrafi już mieć wyświetlacz LCD lub przynajmniej zegarek… Informacja o Światowym Dniu Toalet okazała się dla mnie jednak ciekawa. Nie wiedziałem, że historia tego święta rozpoczęła się na początku XXI wieku i jest to wydarzenie już tak poważne, że w Singapurze od 2001 roku prężnie działa Światowa Organizacja Toaletowa. Chciałbym kiedyś poznać jej członków. To muszą być naprawdę fajni ludzie…

Wracając do myszek na Marsie, wieść od wesołych chłopaków z NASA obiegła cały świat. Wieść równie głupia, jak ta o desce sedesowej, przysłanej mi przy okazji dnia toalet. Wielu moich znajomych przeczytało o tym, jak jeden z drugim w NASA, prawdopodobnie przyjęli z przepracowania zbyt dużo płynów rozmazujących ostrość widzenia (o trzeźwości myślenia nie wspominam) i na zdjęciu pełnym marsjańskich kamieni zobaczyli mysz. Przyznam, to bardzo dalekowzroczne. Ludzie z problemem, tu, na planecie Ziemia, zwykle widują białe myszki brykające bezkarnie. No, ale oni muszą widzieć na Marsie. Wiadomo, taka robota… News poszedł w świat. Ta bardziej inteligentna część cywilizacji suszyła dzięki niemu uzębienie. Ciemniejsza, uwierzyła w marsjańską myszkę. Trochę to smutne, że istotne wydarzenia, takie jak wynalzek mądrych ludzi z Estonii, którzy opracowali stukrotnie szybszą technologię transmisji danych, opartą na żarówkach, czyli Li-Fi, przechodzi mniejszym echem. A jest o czym mówić. Chłopcom z Velmenni udało się przy pomocy żarówek LED oświetlających pomieszczenie, uzyskać przesył na poziomie 1 GB na sekundę. Żaróweczki migoczą sobie z olbrzymią częstotliwością, którą udało się ujarzmić i wykorzystać do transmisji danych. Póki co, jedynym problemem dla nowej technologii Li-Fi jest to, że nie przechodzi ona przez ściany. Głupota nie ma z tym najmniejszych problemów…

internet

Komentarze

Jedna odpowiedź do “Myszki na Marsie i internet z żarówki”

  1. Egon pisze:

    Szanowny Panie redaktorze !
    Bagatelizuje Pan odkrycie myszy na marsie lub wręcz je wyśmiewa. NASA to potężna i mądra organizacja, jeśli informuje o myszach na marsie to jest ku temu powód.
    W swojej myszo-ignorancji Pan redaktor nie dostrzega przełomowego faktu iż TA mysz jakoś się na marsa dostała. Implikacje tej wiadomości dla każdego myślącego człowieka są oczywiste. Mysz przedostała się na pokład sondy marsjańskiej, cwanie uniknęła deratyzacji, zgromadziła w sondzie odpowiednie zapasy i przetrwała długi monotonny lot. Po wylądowaniu dokonała rozeznania terenu i pełnej aklimatyzacji do warunków tam panujących. Wniosek dla nas jako ludzkości może być tylko jeden, możemy lecieć na marsa w ciemno, mysz sobie poradziła to i przeciętny kowalski sobie da radę. Odnośnie Organizacji Toaletowej, nie jest zbiegiem okoliczności iż został Pan uświadomiony w kwestii deski toaletowej akurat w momencie gruchnięcia wiadomości o myszy. Organizacja Toaletowa doskonale zdaje sobie sprawę iż po opanowaniu marsa przez myszy kolej przyjdzie na koty i ludzi, a ci ostatni jak wiadomo bez deski sedesowej są za przeproszeniem w czarnej d..ie. Na dzień dzisiejszy ilość desek sedesowych na planecie mars wynosi ZERO, Organizacja Toaletowa wietrzy tu ogromny rynek zbytu jak i liczy na rzesze nowych marsjańskich członków, wszak krzaków na marsie nie widziano więc i kucać nie ma pod czym.

    Pozdrawiam i myślę iż następnym razem Pan redaktor wykaże się większą dalekowzrocznością i giętkością umysłu w łączeniu faktów udostępnianych przez poważne instytucje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top