Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » Felietony » Czas na dałngrejd

29.06.2015

Czas na dałngrejd

Stare telefony pogłębiały przepaść między mniej śmiałymi ludźmi, bojącymi się relacji z płcią ciekawszą. Przykładem jest mój dobry kolega, któremu za czasów telefonów zabytkowych przez kilka lat układałem życie towarzyskie, a dziś ten nieśmiały niegdyś, lecz wciąż młody mężczyzna…

Salwą śmiechu zareagowałem na komunikat od sieci T-Mobile, jaki wyświetlił się na mojej nowej Nokii 3310, zapraszający mnie do korzystania z szybkiego internetu LTE. Radośnie zębami zaświecił w redakcji redaktor Owczarek, który był świadkiem tej wzniosłej chwili. I w tak romantycznym nastroju od półtora tygodnia jestem zasypywany różnymi serdecznościami, z którymi moja „smartfono-odwykowa”, stara, wspaniała Nokia sobie nie radzi.

Byłbym cholernie nieszczery wobec Was, gdybym pisał, że łatwo jest wrócić do telefonu sprzed 15 lat. Kupiłem go od pasjonata dopieszczającego demobilowe zabytki telekomunikacji i… Jest ciężko. Choćby z tym, że współczesne smartfony wyrzuciły wszystkie swoje wdzięki i funkcje od razu na ekran, a w starych wszystko jest zakopane głęboko w menu. To trochę tak, jakby nasze piękne panie, porzuciły ewolucyjny proces oswobadzania swoich pięknych ciał z odzieży w okresie wiosenno-letnim i pewnego dnia po prostu wyszły na miasto sote.

W starych telefonach by cokolwiek zrobić, trzeba się nagrzebać. I tak grzebię w tej mojej Nokii i zastanawiam się, jak do cholerci jasnej było to możliwe, że 15 lat temu mieliśmy na to przekopywanie się czas, cierpliwość, zdrowie? I co z nim teraz robimy?

A no siedzimy na fejsach i ćwierkamy jak ptaszki w parku, lokalizując i lansując się zupełnie tak samo, jak one. Niekiedy one bardziej przyzwoicie – myślę sobie, bo może nie chciałbym widzieć gorzkiej foci zalanego w sztok kolegi, a tym bardziej koleżanki, ćwierkającej, że jest w pobliżu. Moja nowa Nokia skutecznie chroni mnie przed takimi obrazkami, emocjami. To naprawdę były świetne czasy z tymi telefonami. Zmuszały do relacji, które mocno się zdigitalizowały, choć już wtedy różne mądre głowy świata psychologii oskarżały nas o zubożanie kontaktów międzyludzkich. Z drugiej strony, pogłębiały przepaść między tymi mniej śmiałymi, co to boją się porozmawiać z płcią ciekawszą.

Przykładem jest mój dobry kolega, któremu za czasów telefonów zabytkowych przez kilka lat układałem życie towarzyskie, a dziś ten nieśmiały niegdyś, wciąż młody mężczyzna jest społecznościowym królem życia, mobilnym łamaczem serc i ogólnie rzecz ujmując chłopaka te piksele z LTE mocno wyrobiły. I bardzo dobrze, bo szare Nokie i inne monochromatyczne zdobycze tego przełomu w relacjach nam nie dawały.

Najgorsze jest dla mnie to, że „dałngrejd” do starego telefonu kompletnie rozbija poczucie czasu. Ludzie noszący smartfona wiedzą, że telefon żyje dobę i zdycha. Czasami nawet bez ostrzeżenia. A ta moja nowa 3310? Półtora tygodnia żyje na baterii i od wczoraj drze się od czasu do czasu, że bateria słaba. I jak tu ułożyć sobie życie z taką? Człowiek się zwyczajnie gubi. Doba jakaś taka Nieludzko długa. Do tego dochodzi stres w niepotrzebnym poszukiwaniu gniazdka z prądem.

Nie mogę się do tego przyzwyczaić. Jak i do tej pustki na wyświetlaczu, którą zajmuje nazwa jakiegoś obcego operatora – „Era”… Jak żyć? Czarę goryczy przelewa brak wsparcia 3G. To chyba dlatego tak wiele osób twierdzi, że nie może się do mnie dodzwonić. O ile się orientuję, w ofertach operatorów dających już pięć smartfonów do jednego abonamentu, nie ma jeszcze w ofercie usługi „spokój”. A u mnie taka hula…

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top