Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » Felietony » Ekonomią, a nie zakazem w chamstwo

24.10.2014

Ekonomią, a nie zakazem w chamstwo

W mieście Smoka Wawelskiego, uzbrojeni w wajchy motorniczy będą siłą wyciągać z tramwaju rozgadanych pasażerów. A gdyby tak zamiast przemocą, walczyć z chamstwem technologią i ekonomią?

Jadąc samochodem spoglądałem na swoją leciwą Nokię 3210, która komunikacyjnie osadzona w poprzednim tysiącleciu, nie potrafi niczego więcej jak telefonować i wysyłać SMS-y. Lubię te spojrzenia kierowców, którzy patrzą na mnie jak na kretyna. – Ma na szybie telefon bez nawigacji? Bez Facebooka, bez Twittera? Wariat jakiś! Niektórzy zamiast środkowego palca, w przyjaznym tonie pokazują kciuk, ze wskazaniem ku górze. To jest miłe. Patrząc na swój żywy zabytek, w radiu usłyszałem o kretyńskim pomyśle, który ku mojemu zdziwieniu urodził się w Krakowie. Mieście, które uważałem za jedno z najbardziej cywilizowanych i nowoczesnych w Polsce. Prawdopodobnie siarkowe wyziewy Smoka Wawelskiego wpłynęły na jaźń urzędników, którzy wpadli na pomysł by radykalnie obchodzić się z rozgadanymi pasażerami w środkach komunikacji miejskiej.

Jechałem i słuchałem, że najpierw będzie kampania reklamowa. W walce z rozgadanymi pasażerami będą wpierw emitować ukulturalniające spoty reklamowe, które mają wyśmiewać głośne rozmowy o obiedzie, kolacji i tym, co pod kołdrą. I bardzo mądrze. Do tego etapu pomysłem byłem zachwycony. Później siarkę z paszczy smoka czuć już było w moim samochodzie. Z głów urzędników przedostała się do Radia Kraków, a stamtąd sączyła się z głośników w moim aucie. Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy krakowskiego MPK, dodał, że najbardziej nieznośnych, wulgarnych, rozgadanych pasażerów kierowcy mają wypraszać z autobusu lub tramwaju. Pomyślałem: – Przemoc! Zamach na swobodę obywatela! Chama, bo chama, ale obywatela! Rodaka! Brata!

Nad chamem trzeba pracować. Nie bić go za chamstwo, a takim właśnie klapsem sprzyjającym wyłącznie szerzeniu się chamstwa, jest wspomniany akt przemocy. Z chamem trzeba delikatnie, bo cham jest chamem, ale jednostką wrażliwą. Zwłaszcza na chamstwo i przemoc. Chama trzeba ośmieszyć i tu pomysł ze spotami reklamowymi pokazujących nas, jak naprawdę zachowujemy się w autobusach i tramwajach, jest pomysłem niezwykle trafionym. Powinien wręcz stać się projektem ogólnopolskim, bo nie tylko w mieście smoka wawelskiego roi się od prostaków telekonferujących o stygnących pierogach czy innych daniach pod kołdrą. Lub o sprawach z natury obrzydliwych. Takiego chama należy uspołeczniać właśnie w ten sposób, bo jedynie tym, że zrobi mu się głupio, można rozpocząć program naprawy. Ale nie poprzez wyprowadzanie z autobusu. Bo w ten sposób zranione zwierzę, zawsze użyje ostatniego kła, by się odgryźć. Wbije telefon motorniczemu w głowę, wybije szybę, pogryzie pasażera…

Głośne rozmowy w autobusach i tramwajach rzeczywiście są plagą. Być może zamiast prewencyjnie, rzekłbym – zbrojnie, bo jak inaczej nazwać motorniczego z wajchą w dłoni, z niewychowaniem rozgadanych pasażerów można walczyć ekonomicznie. Przyszedł mi do głowy wredny pomysł, by minuta rozmowy w autobusie i tramwaju kosztowała np. 9 zł. Tak samo w kinie, teatrze czy kościele. Tylko jak to ogarnąć technologią? Może jakiś specjalny roaming z chamską taryfą? Pojęcia nie mam. Może Wy macie?

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top