Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » Felietony » Głosowałem telefonem

12.05.2015

Głosowałem telefonem

Komórką robimy przelewy bankowe, flirtujemy z panią o sztucznym biuście z wirtualnego ZUS-u. Ba! Przez internet wysyłamy PIT, a nie możemy oddać głosu w wyborach! Ze strachu? Z lenistwa?

Pamiętam, jak 4 czerwca 1989 roku moja rodzina zdzwaniała się w sprawie udziału w wyborach. Miałem wtedy prawie 9 lat, a do urny głosy rodziców wrzucałem tak jak większość z Was niedawno – w formie papierowej karty, z której nic a nic wtedy nie rozumiałem. Pamiętam, że w drugiej ręce dzierżyłem technologiczny hit gamingowy tamtych czasów – radziecką grę „jajeczka”. Minęło 25 lat i radzieckie wytwory przemysły elektronicznego zastąpiły w rękach dzieci potężne kombajny multimedialne, ale karty do głosowania nadal są papierowe. To się kiedyś zmieni?

Trudno mi opisać Wam wściekłość na siebie samego, za to, że zapomniałem o udziale w wyborach. Zanim usiadłem do tego tekstu, zastanawiałem się, czy w ogóle wypada się do tego
przyznawać. Dwa telefony z ustawionym przypomnieniem, analogowa kartka na lodówce, druga w samochodzie i mimo to… Skucha. Żadne nowe medium nie wyrwało mnie z lasu, by wskazać na jednego z jedenastu super kandydatów. Gdybym miał włosy na głowie, choćby w połowie tak bujne, jak fryzura redaktora Łukowskiego, rwałbym je na potęgę z wściekłości. Wracając z leśnego wypadu za miasto, przeklinałem świat nowych technologii. Tak, że Szanowna Małżonka bladła z oburzenia. O ile 25-lat temu radziecką grą nie udałoby się oddać głosu, o tyle współczesnym smartfonem już tak, tylko nikt, nic z tym nie robi, psia krew!

W InnPoland.pl czytałem kilka dni temu, jakich to mamy zdolnych inżynierów. Właśnie zbudowali Narodowy Szyfrator silniejszy od legendarnej Enigmy. W to, że silniejszy od tamtej maszyny jestem w stanie uwierzyć bez grama przyjętego alkoholu. Technologia się zmieniła, bo i od Enigmy trochę wody w Wiśle upłynęło. W to, że podobno nie złamią wszystkie komputery świata razem wzięte, jest mi już uwierzyć znacznie trudniej, ale podobno wiara góry przenosi, więc wierzę. Co jest realne i co mnie niezmiernie bulwersuje, to to, że statystyczny wyborca Kowalski ma dziś w kieszeni potężną maszynę – także szyfrującą, a nie może z niej skorzystać np. podczas wyborów prezydenckich. Za to na rynku jest od groma bzdurnych aplikacji, nierzadko ogłupiających, oddalających wspomnianego Kowalskiego od rzeczywistości i zaledwie kilka przydatnych w jego codzienności. Dlaczego nie możemy głosować w wyborach telefonami? Dlaczego dysponując potężnymi narzędziami cyfrowymi, wystarczająco już nas inwigilującymi, musimy i tak tracić czas na wizytację obwodowych komisji wyborczych i oddać analogowy głos? Czy naprawdę żaden potężny umysł informatyczny nie usiłował zgłębić tego problemu? Komórką robimy przelewy bankowe, flirtujemy z panią o sztucznym biuście z wirtualnego ZUS-u. Ba! Przez internet wysyłamy PIT, a nie możemy oddać głosu w wyborach!

Jest wielce prawdopodobne, że jestem w połowie swojego życia. Parząc na radziecką gierkę, wciąż obecną i używaną w moim domu, zastanawiam się, czy dożyję w naszym kraju tego epokowego przełomu, który w dobie obecnej technologii jest na wyciągnięcie ręki i po który ku mojemu zdumieniu nikt tej ręki nie wyciąga. Ze strachu? Z lenistwa?

Poprzedni artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top