Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » Felietony » Która godzina?

06.09.2014

Która godzina?

Całkiem niedawno pisałem o fatalnym wpływie SmartWatcha na życie ludzkie i zdrowie psychiczne. Szybko zrewidowałem poglądy. Okazuje się bowiem, że zegarkotelefony mogą mieć zbawienny wpływ na relacje międzyludzkie…

Kilka dni temu zastałem pustą redakcję mGSM.pl. – Wszyscy wyjechali do Berlina, do pracy… – żartował Marcin, nasz technik, precyzując, że redaktory wybyły na targi IFA. Poczułem pustkę. Ot, poczciwa pismaczyna, chciała zdenerwować z rana redaktora naczelnego, zastępcę i kogo się da, by w redakcji coś się zadziało. Jakiś ferment twórczy. Oczywiście, do dyspozycji byli koledzy z działu technicznego, ale wydawca zabrania mi ich denerwować. Druga sprawa – te potężne umysły całkiem sprawnie bronią się przed prowokacjami, jakim ulega z wdziękiem choćby mój ulubiony, redakcyjny kompan, redaktor Łukowski o biblijnym imieniu Adam. Gdy byłem szczuplejszy o 14 lat, za drobne występki natury redakcyjnej, wspomniany potrafił zamknąć mnie w szafie, uprzednio pozbawiając telefonu, na który dzwonił, by potęgować moją frustrację. Ale nie o tym chciałem przymarudzić Wam w tym felietonie…

Osamotniony, tęskniący za kolegami zbierającymi newsy na IFA, wyszedłem załatwić kilka spraw (czytaj, wkurzyć kogoś innego) na mieście. Oczywiście, nie ustając w „dziejnikarskich” obowiązkach! Zorientowałem się, że w redakcji zostawiłem komórkę. Jak pewnie wiecie, żyć bez niej potrafię i w trybie offline żyje mi się cudnie, ale czasami telefon przydaje się jako… zegarek. I właśnie tej funkcji brakowało mi w terenie najbardziej. – Od czego są ludzie? – pomyślałem na wskroś optymistycznie, łudząc się, że gdy zapytam na ulicy o godzinę, to z pewnością krajanie pomogą. Rozczarowałem się już przy pierwszym podejściu…

Głęboko przeżyłem strach w oczach młodej kobiety, którą zapytałem na mojej ukochanej ulicy Piotrkowskiej o godzinę. Jeszcze bardziej zabolał mnie fakt, że wspomniana przyśpieszyła kroku do prędkości a’la Robert Korzeniowski, a następnie zaczęła przede mną uciekać biegiem. Z początku o taki efekt posądziłem moją radiową urodę, nadającą mi aparycji złodzieja sklepowego i… Właśnie. Słowo złodziej padło tu nieprzypadkowo, bowiem druga osoba – pan w wieku średnim, zapytany o godzinę, bardzo nerwowo i niespokojnie wyciągał smartfona, nim wydukał przejęty, pełen niepokoju 11.30. Zachowywał się tak, jakbym zaraz miał mu go wyrwać… Widząc to, pomyślałem, że jakiś przewrażliwiony z niego typ. Ale w głowie zrodził się eksperyment. Pytanie o godzinę powtórzyłem jeszcze kilka razy. Nieliczni mieli zegarek uwalniający ich od ryzykownego afiszowania się smartfonem. Ci, którzy musieli spojrzeć na telefon, wyczuwałem, że myślą o mnie jak o złodziejaszku. Widziałem to w ich oczach oraz czułem w dystansie, jaki budowali odsuwając się o krok. Wracając do pustej redakcji, gdzie nikogo nie da się wkurzyć, a ciężko pracujących w Berlinie kolegów denerwować nie wypada, rozmyślałem, że zegarkotelefony z wolna zalewające rynek, oszczędzą naszemu zestresowanemu społeczeństwu lęków, gdy ktoś zapyta o godzinę. Po prostu jegomość zerknie na SmartWatcha i bez ryzyka wyszarpnięcia go, odpowie. Tak, jak kiedyś, w czasach gdy ludzie nosili na ręce zegarek.

Temat, tak naprawdę przyniosła do mojej niewiele wartej głowy, moja piękna, dobra i łagodna żona. Weszła kiedyś do domu rozwścieczona i z drzwi podniosła awanturniczym tonem: – Ty wiesz Dziubdziuś, jacy ci ludzie teraz dziwni się zrobili? Zapytałam się na ulicy jakiejś pani o godzinę, a ta spojrzała na mnie tak, jak bym jej chciała ukraść telefon! Co za czasy!!! – perorowała. Siedząc z kotem pod stołem w lęku, patrząc się na siebie i czekając aż naszej pani przejdą nerwy, doszliśmy bezgłośnie do wniosku, że ten świat i ludzie ze SmartWatchami byliby wobec siebie bardziej ufni…

Poprzedni artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top