26.08.2019
Creative Outlier Air Sports – recenzja słuchawek
Wprowadzając na rynek AirPods, Apple wykreowało modę na miniaturowe, oddzielne słuchawki Bluetooth. Do grona firm oferujących taki model dołączył Creative – producent znany i niezwykle popularny na rynku akcesoriów. Czy słuchawki Creative Outlier Air Sports są godne zainteresowania?
Nazwa słuchawek zdradza ich przeznaczenie – to model dla miłośników aktywnego trybu życia. Trzon zestawu stanowią trzy elementy – dwie słuchawki oraz stacja dokująca z wbudowanym akumulatorem. Oprócz tego, w zestawie znajdziemy pokrowiec – mankiet na rękę i przewód do ładowania.
Słuchawki Creative Outlier Air Sports wyglądają na dość masywne – ale to tylko pozory. Są lekkie, ważą po 10 g. Ich obudowy ukształtowano tak, by dobrze leżały w uchu i nie wywoływały uczucia dyskomfortu. Udało się. Po założeniu niemal ich nie czujemy, a co najważniejsze – utrzymują się ona stabilnie na miejscu. To kluczowa cecha słuchawek dedykowanych miłośnikom aktywnego spędzania czasu. Przyznam, że moje uszy nie są „kompatybilne” z wieloma modelami słuchawek tej klasy. Z Outlier Air Sports – zaprzyjaźniły się od razu. Wystarczy dobrze dobrać silikonowe końcówki (najlepiej – metodą prób) i odpowiednio włożyć słuchawki do uszu, lekko je przekręcając. Potem – można machać głową we wszystkie strony, skakać – i nic nie powinno się stać.
Szkoda, że w zestawie zabrakło końcówek z miękkiej pianki – te silikonowe, choć są wygodne i porządne – niekoniecznie dobrze izolują nas od świata zewnętrznego, a pamiętajmy, że w Outlier Air Sports nie ma układu aktywnej redukcji szumów otoczenia. Z drugiej strony – gdy dociera do nas nieco „świata zewnętrznego” – jest chyba bezpieczniej, zatem nie zapisuję tego po stronie wad – wskazując jedynie tę cechę. Kolejną ważną cechą słuchawek ze sportem w nazwie powinna być odporność na wilgoć. W tym przypadku mamy certyfikat IPX5, gwarantujący odporność na pot i zachlapania. Słuchawki nie boją się ulewy, ani również mocno spoconego użytkownika. Sprawdziłem, prysznic również wytrzymają, ale nie zaryzykowałem pływania w nich – to mogłoby już być zbyt wiele – patrząc na dane certyfikatu. Warto zaznaczyć, że stacja dokująca nie jest już w żaden sposób wodoszczelna – i lepiej jej nie moczyć.
Sterowanie słuchawkami powierzono przyciskom ukrytym w zewnętrznych zwieńczeniach kopułek. Są wygodne, choć wymagają wyraźnego nacisku – ale to dobrze, w słuchawkach sportowych lepiej nie używać paneli dotykowych, łatwo bowiem o ich przypadkowe muśnięcie w ferworze walki. Przyciski otaczają LED-owe kręgi, sygnalizujące status urządzenia. Proces parowania jest prosty – choć telefon łączy się z każdą słuchawką z osobna, jedną traktując jako urządzenie główne. Co ciekawe – nie zawsze tą samą. Generalnie jednak, parowanie nie nastręcza problemów, a w codziennej eksploatacji, połączenie utrzymywane jest raczej stabilnie, choć zdarzały się nieliczne chwile, gdy jedna ze słuchawek na chwilę traciła łączność, odzyskując ją po chwili bez mojej ingerencji. Zasięg w pomieszczeniach daje swobodę w zakresie 4-8 metrów, zależnie od tego, jakie ściany mamy po drodze (tzw. wielka płyta mocno ogranicza zasięg, gipsokartony niemal wcale), natomiast na otwartym terenie możemy nieco przekroczyć deklarowane 10 metrów.
Każda ze słuchawek Outlier Air Sports ma w sobie akumulatorek o pojemności 60 mAh. Zapewni on 4-6 godzin słuchania, zależnie od głośności, jaką ustawimy. Słuchając „na maksa” czas pracy skrócimy do nieco ponad 3 godzin, a ściszając – posłuchamy nawet i 7. Gdy słuchawki się rozładują, mamy jeszcze w odwodzie futerał dokujący z dodatkowym akumulatorem o pojemności 380 mAh, który pozwoli kilkakrotnie uzupełnić energię. Gdy ta się wyczerpie – poinformuje nas o tym diodowy wskaźnik, a naładowanie zestawu futerał + słuchawki zajmie niecałe 3 godziny. W praktyce, użytkując słuchawki w ramach naszych codziennych aktywności, dojazdów do pracy czy sklepów, ładowanie kompletu jest konieczne co 7-10 dni.
W słuchawkach najważniejsze pozostaje jednak brzmienie. Słuchawki mają grafenowe membrany i obsługują kodeki aptX, AAC i SBC. Jak grają Creative Outlier Air? Powiedziałbym, że sportowo. Za sprawą dobrze zrównoważonego brzmienia z miłym, ciepłym basem, doskonale sprawdzają się przy rytmicznej, wesołej muzyce. Nie oznacza to jednak, że w innych gatunkach są gorsze – wręcz przeciwnie, metal brzmi na nich równie dobrze, choć miłośnicy kłujących sopranów mogą poczuć pewien niedosyt. Gitary nie brzmią tu zbyt agresywnie, nie dominują nad resztą instrumentów, wyższe tony nie są przejaskrawione. Mimo to, wraz z basami, zdają się trochę przykrywać średni zakres pasma, co najsilniej dostrzeżemy w klasyce i jazzie. Pytanie, czy podczas czy wyciskania na „siłce” będzie nam to przeszkadzać… Generalnie – brzmienie jest świetne, ułożone, równe i powinno zadowolić miłośników różnych gatunków muzycznych – jest po prostu uniwersalne. Ja – najbardziej polubiłem je za dobry bas – nie przesadzony, dobrze kontrolowany, ale dość głęboki. Na co narzekam? Mogłoby być głośniej, moc jest trochę za mała – ale to moje subiektywne odczucie, może lepiej słuchać ciszej, dbając o słuch…?
Słuchawki mają również mikrofon, pozwalający na współpracę z asystentami głosowymi, a także na prowadzenie rozmów telefonicznych. Jego czułość jest dobra, czasami nawet aż zanadto, rozmówca „słyszy” bowiem nasze ruchu, przenoszone w postaci charakterystyczne szumu, jakby ocierania. Tu kolejny raz przydałyby się mocniejsze, lepiej przylegające nakładki silikonowe czy piankowe.
Od produktu Creative oczekiwałem wiele – i nie rozczarowałem się. Słuchawki grają naprawdę dobrze, dają miły dla ucha dźwięk, pozbawiony przebarwień i nie agresywny. Są bardzo wygodne w noszeniu i dobrze trzymają się uszu nawet podczas silnych wstrząsów. Szkoda, że nie można w nich pływać – ale przynajmniej nie boją się deszczu i obfitego potu. Czas działania akumulatorów nie rozczarowuje, choć proces ładowania mógłby być szybszy. Przydałby się też jeszcze szerszy wybór końcówek, z uwzględnieniem tych mocniej izolujących od świata. Najważniejsze jest jednak to, że słuchawki nie są przesadnie drogie – kosztują mniej niż markowi konkurenci, ok. 350 złotych – a w niczym im nie ustępują. Jeśli zastanawiacie się, czy warto – nie będę ich odradzał. Są warte posiadania.
Dane techniczne:
- Łączność: USB-C (ładowanie), Bluetooth 5.0
- Masa: słuchawki 10 g, futerał ładujący 54 g
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
- Mikrofon: 100 Hz – 10 kHz, czułość – 42 dBV / Pa
- Membrana grafenowa 5,6 mm
- Akumulatory: 2 x 60 mAh i 380 mAh w pokrowcu
- Kodeki audio: aptX, AAC, SBC
Komentarze