Quantcast

adplus-dvertising
Strona główna » recenzje » Recenzja hybrydowego urządzenia Microsoft Surface Pro X

30.05.2020

Recenzja hybrydowego urządzenia Microsoft Surface Pro X

Microsoft Surface Pro X to urządzenie niebanalne, szalenie atrakcyjne, stworzone przede wszystkim pod kątem mobilności i Internetu. Niesie pewne ograniczenia, ale w odpowiednich rękach może w pełni pokazać swój potencjał.

To jeden z najciekawszych laptopów/tabletów, które w ostatnich miesiącach zadebiutowały na rynku. Pozycjonowany jest jako hybrydowy sprzęt do pracy, który będzie stale połączony z internetem, na dodatek z procesorem bazującym na architekturze ARM. Zaletą tego rozwiązania może być wysoka wydajność pracy i lepsze czasy pracy ale też pewne ograniczenia, związane z uruchamianiem pecetowych programów na laptopie ze smartfonowym sercem. Zachęcam też do zapoznania się z artykułem Komputery z systemem Windows 10 i procesorem ARM — często zadawane pytania.

Pierwsze wrażenie to WOW

Zacznijmy od pierwszego wrażenia i aparycji urządzenia – Surface Pro X robi doskonałe wrażenie zarówno biorąc pod uwagę aspekt wizualny, smukłość, jak i jakość wykonania. Po rozłożeniu stopki mamy olbrzymi ekran do pracy lub korzystania z multimediów, ale po dodaniu klawiatury zmienia się w doskonałe narzędzie pracy, które okazało się jednym z najwygodniejszych i najbardziej ergonomicznych, z jakimi miałam do czynienia. No i przecież jest tu zainstalowany pełny Windows 10 – to sprawia, że Surface Pro X i jest w 100% pełnoprawnym sprzętem do pracy biurowej. Podstawą jest tu tablet i skupmy się najpierw na nim. Ma ekran o przekątnej 13 cali, który otaczają średniej grubości ramki. Jego waga to 744 gramy, a wymiary to 287 x 208 x 7,3 mm – po wzięciu urządzenia do ręki w mniejszym stopniu dostrzegamy słuszną wielkość – imponuje zwłaszcza smukłość.

Nie mam też zastrzeżeń do jakości wykonania – to najwyższa półka. Obudowa wykonana jest z anodyzowanego aluminium z domieszką kompozytu węglowego, ma wygodną stopkę oraz zestaw portów i przycisków. Szkoda tylko, że tylny panel jest magnesem dla zabrudzeń i odcisków palców. Znalazły się tu dwa złącza USB-C 3.1, port Surface Connect, do którego przypniemy ładowarkę, magnetyczne złącze do podpięcia klawiatury, a także przyciski do włączenia oraz do regulacji głośności.

Nie zabrakło niewielkich głośników stereo Dolby Audio o mocy 2 W i podwójnego mikrofonu Studio Mic. Dźwięk produkowany przez Surface Pro X jest zaskakująco dobry – co najwyżej trzeba unikać wyższej skali głośności, gdy słychać brak tonów niskich i nadmiar wysokich. Po odchyleniu stopki zauważymy jeszcze jeden element – kieszonkę ze slotem nano-SIM. Po włożeniu doń karty tablet będzie „śmigał” w sieci dzięki modemowi LTE-A. Alternatywą, jeśli nie mamy fizycznej karty SIM, jest karta eSIM, którą Surface Pro X również wspiera. Nie zabrakło też aparatu na tylnym panelu – ma on 10 megapikseli, ale tak naprawdę bardzo rzadko z niego korzystałam. Ale oczywiście jest to możliwe, co więcej, aparat ten oferuje autofocus i HDR oraz umożliwia rejestrowanie wideo w maksymalnej jakości 4K. Tylko nie wyobrażam sobie chodzenia z 13-calowym tabletem i cykania zdjęć albo nagrywania wideo…

Ekran przede wszystkim

Bez podłączonej klawiatury cała interakcja ze smartfonem odbywa się poprzez 13-calowy ekran o proporcjach 3:2 (doskonałe do pracy) i rozdzielczości 2880 x 1920 pikseli (co daje 267 ppi). Ma świetną kolorystkę i wysoki poziom jasności. Obsługuje 10 punktów dotyku i świetnie działa także z użyciem aktywnego rysika, który w tym przypadku dołączony został do klawiatury. Wokół ekranu zauważymy bardzo wąskie ramki – to również pokazuje, że Pro X to najwyższa półka. Szkoda tylko, że nie są one symetryczne. Ramki krótszych krawędzi są nawet zbyt wąskie, niepraktyczne gdy używamy Pro X w roli tabletu. Górna i dolna są akurat i takiej samej szerokości mogłyby być również boczne ramki.

Na jednej z ramek urządzenia znalazła się 5-megapikselowa kamerka, mikrofony oraz czujnik IR, który wspiera system biometrycznej autoryzacji Windows Hello. W czasach, kiedy komunikację pracowniczą zdominowały komunikatory i wideorozmowy, Surface Pro X okazał się doskonałym narzędziem do korzystania z takich aplikacji jak Zoom, Microsoft Teams oraz różnego rodzaju oprogramowania do prowadzenia wideorozmów i webinariów. Kamerka rejestruje obraz w jakości 1080 p przy 30 klatkach na sekundę i świetnie zbiera dźwięk – nie miałam w tym aspekcie żadnych uwag.

Stopka urządzenia sprawia, że można z niego korzystać praktycznie w każdym położeniu – niemal pionowym lub zupełnie płaskim (maksymalnie 170 stopni). Ustawiony na twardej powierzchni sprawdza się znakomicie, ale Surface Pro X nie jest szczególnie wygodny, gdy chcemy korzystać z niego w roli tabletu do ręki. Po pierwsze jest wielki – ma aż 13 cali, a po drugie waga robi swoje.

Praca i wydajność

Surface Pro X nie jest napędzany przez typowy procesor Intela czy AMD – tak jak pozostałe modele z rodziny Surface czy praktycznie wszystkie laptopy na rynku. Zamiast tego korzysta z procesora SQ1 o architekturze ARM, opracowanego specjalnie dla Windowsa 10 przez Qualcomm i Microsoft. Jest to układ bazujący na Snapdragonie 8cx, przeznaczony dla lekkich i wydajnych komputerów, w których liczy się energooszczędność, szybkie wybudzanie i połączenie z siecią. A przynajmniej taka była teoria. Procesor ma 8 rdzeni i wspiera go układ graficzny Adreno 685. A jak jest z wydajnością? W benchmarku Geekbench porównano bezpośrednio osiągi Surface Pro 7 z Pro X. Ten pierwszy ma procesor Intel i5 i osiąga o 38% lepsza wydajność od bohatera recenzji. W sumie każdy laptop czy tablet z procesorem Intela i5/i7 będzie szybszy od Pro X – i trzeba mieć tego świadomość. Ba, w benchmarku Geekbench lepiej wypada nawet Surface Go 2, którego sercem jest procesor Intel Core m3.

Ponadto Surface Pro X dostarcza 8 GB pamięci RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej (dostęp do dysku M.2 2230 NVMe SSD jest banalny – znajduje się on obok gniazda SIM). Pracuje szybko – z aplikacjami zgodnymi z architekturą ARM – i zazwyczaj płynnie – choć po wybudzeniu systemu możemy zauważyć pewne opóźnienie w ładowaniu programów, zwłaszcza, gdy korzystaliśmy z wielu działających w tle. Nieststy jest pozbawiony błędów – aplikacje nie działają niezawodnie, kilka razy zdarzało się, że musiałam restartować urządzenie.

Co przemawia na plus modelu Pro X? Jest bezgłośny i nie ma tendencji do nagrzewania się – nawet podczas dłuższych sesji gamingowych czy (powolnej) obróbki wideo w 4K obudowa stawała się ciepła. Na plus zasługuje modem LTE-A – po włożeniu karty SIM połączenie było stabilne, a transfer błyskawiczny niezależnie od tego, gdzie się znajdowałam. Doceniam to, że korzystając z Pro X nie trzeba udostępniać transferu przez tethering czy hot-spot z własnego telefonu. Wśród innych opcji komunikacji jest Wi-Fi 5 (802.11ac) oraz Bluetooth 5.0.

Kompatybilność oprogramowania

Najważniejsza kwestia dla użytkowników to kompatybilność z popularnymi programami i aplikacjami. Zastosowany procesor, bazujący na architekturze ARM, to kompletnie inne rozwiązanie niż popularna dla pecetów i laptopów architektura x86. Dlatego nie odpalimy tu wszystkiego, co odpalilibyśmy na tradycyjnym komputerze. Microsoft szacuje, że system obsłuży 95% najpopularniejszego softu, który będzie niezbędny użytkownikom do pracy z tego typu urządzeniem – albo bezpośrednio, albo przez emulatory. O ograniczeniach w kompatybilności softu możecie poczytać na stronie O jakich ograniczeniach należy pamiętać, używając komputera osobistego z systemem Windows 10 i procesorem ARM?

Instalując oprogramowanie przez Microsoft Store dostępne będą zarówno te gry i programy, które powinny być kompatybilne z Pro X, jak i te, które z tą platformą współpracować nie będą. A więc loteria. Z programów przeznaczonych dla tradycyjnego Windowsa możliwe może być zainstalowanie co najwyżej wersji 32-bitowych programów – o tych, które są wyłącznie 64-bitowe, na razie możecie zapomnieć. To, na ile kompatybilność systemu i procesora SQ1 z używanym do tej pory softem będzie przeszkodą, zależy tak naprawdę od użytkownika i wykorzystywanych przez niego programów.

Oprogramowanie pobierałam przede wszystkim z Microsoft Store oraz stron internetowych producentów, natomiast gry pobierane były za pomocą platformy Steam (Pro X nie wspiera typowo smartfonowych gier). Surface Pro X wykorzystywałam przede wszystkim do pracy z pakietem Office, do surfowania po sieci, multimedialnej rozrywki (Spotify i Netflix) i odręcznego pisania (tutaj Microsoft powinien popracować nad aplikacją Whiteboard, która ma tendencje do wykrzaczania się). Części softu jednak nie odpalimy, na przykład Blendera, Lightroom czy większości popularnych benchmarków (np. PCMark 10 – This test has not been designed to work with ARM based devices). Nie udało odpalić się nawet 3DMark Night Raid – benchmarku, który powinien działać i na architekturze x86, i na architekturze ARM. Problem jest też z grami – World of Tanks udało się uruchomić, ale praktycznie gra od razu się zawiesiła,  LEGO Ninjago Movie Video Game zawiesiło się po kilku rozgrywkach, co najwyżej w miarę sprawnie działał Asphalt 9, czasem jednak czasem tracąc płynność.

Co więcej, praca tego, co udało się odpalić (np. Photoshop, aplikacje do obróbki wideo), jest raczej powolna, nie zawsze stabilna i będzie akceptowalna wtedy, gdy ograniczymy się do prostszych działań. Na dany moment Surface Pro X jeszcze nie zastąpi nam tradycyjnego peceta czy lapka. Dość wolno tablet przetrawia też edycję nagrań 4K – tutaj stosowany był program VSDC Free Video Editor. Producent zapewnia, że pracuje i nad powiększeniem portfolio kompatybilnych programów, i nad emulacją 64-bitowych wersji – możliwe, że za jakiś czas poprawi to jakość i szybkość pracy.

Na razie z pracy Pro X zadowolone będą osoby, które poruszają się głównie w ekosystemie aplikacji Microsoftu  (Edge, Office, Outlook itd.), a ich praca opiera się na typowych aktywnościach (przeglądanie sieci, edytor tekstu, maile, odtwarzanie wideo itp.). Dopóki faktycznie wszystkie najpopularniejsze programy nie będą działały na architekturze ARM,  a do tego pracowały z pełną prędkością, Surface Pro X nie na wielu asów w rękawie.

Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną rzecz – Microsoft pomyślał o wygodnym połączeniu między smartfonem i tabletem dostarczając aplikację Twój telefon, która umożliwia dostęp do ulubionych funkcji telefonu bezpośrednio na komputerze. Można przeglądać SMS-y, otrzymywać powiadomienia czy spojrzeć do galerii z ostatnio wykonanymi smartfonem zdjęciami. Sama konfiguracja zajmuje kilka minut (wymaga skorzystania z konta Microsoft), a całość faktycznie działa – przynajmniej między recenzowanym Surface pro X oraz smartfonem Huawei P20 Pro.

 

Czas pracy na baterii i ładowanie ogniwa

Czasy pracy nie do końca będą w stanie zadowolić osoby mobilne. Intensywnie eksploatowany Surface Pro X wytrzymał 5,5-6 godzin. Obniżenie jasności ekranu czy wykorzystanie trybów oszczędzania energii wydłużyło ten czas do około 7-8 godzin – ale czy to wciąż nie za mało? Może nie wystarczyć na pełny dzień pracy. Oczywiście w biurze nic nie stoi na przeszkodzie, by podpiąć go do zasilania, ale w terenie może być to problemem. Uruchomiłam też na nim zapętlone nagrania na YouTube’ie – tablet przetrwał nieco ponad 10 godzin. Microsoft twierdzi, ze w testach laboratoryjnych osiągał 13 godzin pracy – ja takiego wyniku nie byłam w stanie uzyskać, ani nawet się do niego zbliżyć. Summa summarum – czasy pracy nie są słabe, ale też nie zaimponują. A jak wygląda kwestia ładowania? Dedykowana ładowarka w godzinę uzupełni baterię do około 80%. Aby osiągnąć 100% potrzeba mniej więcej 1,5 godziny. Za to duży plus.

Co w opakowaniu? I za ile?

W pudełku producent dostarcza tablet, zasilacz 65 W z tradycyjnym portem USB-A do ładowania innych urządzeń, zestaw instrukcji oraz szpilkę do otwierania tacki na kartę SIM. W drugim pudełku otrzymałam akcesorium – klawiaturę z umieszczonym w magnetycznym schowku rysikiem Microsoft Slim Pen.

Microsoft Surface Pro X jest imponującym urządzeniem, ale równie imponująca jest jego cena. Za wersję podstawową, z 8 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej, trzeba zapłacić 4999 złotych (6399 zł kosztuje wersja 8/256 GB, 7299 zł trzeba zapłacić za wariant 16/256 GB, a najdroższy jest Pro X 16/512 GB za 9099 zł). Ale w praktyce do pracy niezbędna jest przede wszystkim klawiatura, przydaje się także rysik i myszka… No cóż, bez kompletu akcesoriów Pro X jest „tylko” koszmarnie drogim tabletem. Wraz z nimi staje się bardzo drogim urządzeniem hybrydowym.

Do recenzji dostarczono mi nie tylko tablet Surface Pro X, ale też klawiaturę Surface Pro X Signature Keyboard z miejscem na rysik. Łączy się z tabletem przy pomocy dedykowanego magnetycznego złącza i jest ładowana z baterii Pro X. Gdy ułożona jest płasko, nie jest do końca wygodna, ale można ją nieco nachylić względem ekranu i od razu komfort korzystania wzrasta (choć wtedy klawiatura nieco się ugina).

Klawiatura jest lekka, złożona chroni ekran i nie dodaje wiele gramów ani milimetrów do ogólnej wagi i gabarytów urządzenia. W ciemnościach klawisze są podświetlone, co ułatwia pracę nocnym markom. Nie jest idealnie cicha (a szkoda), ale też nie nazwałabym jej bardzo głośną. Klawisze pokrywa przyjemne w dotyku tworzywo, zaś materiał, które pokrywa powierzchnię wokół klawiatury oraz zewnętrzną część akcesorium (Alcantara, przypominający zamsz), wydaje się wytrzymały i odporny na zabrudzenia. Szklany trackpad jest precyzyjny, wystarczająco czuły i ma odpowiedni klik, choć jest dość głośny.

Jak każde urządzenie, także i Surface Pro X z podpiętą klawiaturą ma pewne wady. Przede wszystkim trudno się z nim pracuje na kolanach – ekran nie utrzyma się w pozycji pionowej tak jak w tradycyjnym lapku. To zdecydowanie ograniczy miejsca, w które można zabrać recenzowane urządzenie, niemało bowiem tekstów powstawało właśnie na laptopie, na kolanie, w pociągu w drodze powrotnej z konferencji prasowej… Nie dość, że urządzenie jest duże, to musi być podtrzymywane stopką, a ta musi być oparta o nogi. Ani to wygodne, ani stabilne. Jeśli mamy do dyspozycji stolik, problem odpada, ale bez niego nie wyobrażam sobie pracy w bardziej prymitywnych warunkach.

Klawiatura ma przygotowane miejsce na rysik, co okazuje się bardzo wygodnym rozwiązaniem na co dzień. Akcesorium „przykleja” się do swojego zagłębienia dzięki magnesom i na pewno przypadkiem nie wypadnie, co więcej, wtedy tez się ładuje. Sam rysik jest wygodny, smukły, przyjemny w dotyku i intuicyjny w użytkowaniu.  Oferuje 4096 punktów dotyku i naprawdę wygodnie się z niego korzysta na dużym ekranie Surface Pro X. Oczywiście umożliwia nie tylko rysowanie, pisanie, zaznaczanie notatek czy dodawanie elementów na zdjęciach – może też być stosowane do nawigowania po systemie, a wciskana końcówka dostarcza dodatkowych możliwości (np. gumka czy szybkie tworzenie zrzutów ekranu). Klawiatura z rysikiem, tj Surface Pro X Signature Keyboard, wyceniono na 1299 zł, a sama klawiatura Surface Pro X Keyboard kosztuje 699 zł.

Funkcjonalność Sufrace Pro X (a także innych urządzeń z linii Surface) można rozszerzyć poprzez opcjonalną stację dokującą Surface Dock – podłącza się ją do ortu Surface Connect, używanego także do podłączenia ładowarki. Stacja dostarcza  dwóch wejść Mini DisplayPort, portu Gigabit Ethernet, czterech portów USB 3.0 oraz wyjście audio. Ale cena w sklepie producenta, wynosząca 999 złotych, jest jednak zaporowa.

Nie ma róży bez kolców – podsumowanie

Jeśli oceniać tablet Surface Pro X wyłącznie za budowę, jakość wykonania i ogólne wrażenie, dostałby 10/10 punktów. To chyba najbardziej atrakcyjny i najlepiej dopracowane urządzenie w portfolio rodziny Surface. Ale przecież sprzęt za 5 tysięcy nie ma być elementem dekoracyjnym, tylko kompletnym urządzeniem do wszelkich zastosowań. A nie jest. W tym momencie, na tym etapie rozwoju linii Surface i wdrożenia architektury ARM w systemie Windows 10, jakość i wygląd to za mało. Zwłaszcza przy wielotysięcznym pułapie cenowym.

Pro X to urządzenie, które pokazuje nowy kierunek, w którym zamierza podążać Microsoft – urządzeń bazujących na procesorze o architekturze ARM (model Surface RT z Windows RT przemilczmy). A Surface Pro X, jako pierwszy przedstawiciel nowej fali, jest pewnym eksperymentem i musi zmierzyć się w wieloma ograniczeniami, związanymi przede wszystkim z kompatybilnością oprogramowania. Problem z uruchomieniem softu nie zaprojektowanego zgodnie z architekturą ARM jest znaczący i sprawia, że Surface Pro X nie może być zamiennikiem peceta. Programy albo nie działają, albo są emulowane – wtedy działają niestabilnie i wolno.  Tych, które zostały przygotowane specjalnie pod kątem nowego procesora, jest niewiele. I dopóki się to nie zmieni, Surface Pro X nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Mam jednak nadzieję, że eksperyment z Surface Pro X się uda – wtedy recenzowany sprzęt niesie olbrzymi potencjał. A co jeśli Microsoft porzuci próby połączenia architektury ARM z Windowsem? Wtedy dla Pro X nie ma przyszłości. No i w ty momencie dużo taniej (od 3899 zł) można kupić model Surface Pro 7 z procesorem Intel i3/i5/i7, z którym nie powinno być żadnych kombinacji.

Zalety:

  • atrakcyjny wygląd, smukła budowa i wysoka jakość wykonania
  • parametry ekranu
  • modem LTE-A
  • obsługa karty nanoSIM i eSIM
  • wyposażenie, które doskonale sprawdza się w pracy zespołowej (kamera, głośniki, mikrofony)
  • wygodne magnetyczne połączenia (klawiatura z tabletem, złącze ładowarki, rysik ze schowkiem w klawiaturze)
  • szybka i bezpieczna autoryzacja dostępu (Windows Hello)
  • błyskawiczne wybudzenie (Instant-On)
  • wygodna klawiatura i ergonomia pracy (podczas używania na twardej powierzchni, tj. biurku lub stole)
  • łatwy dostęp do dysku SSD
  • idealnie cicha praca
  • szybkie ładowanie
  • wysoka jakość akcesoriów
  • podświetlana klawiatura

Wady:

  • wysoka cena urządzenia (od 4999 zł) i niezbędnych do pracy akcesoriów
  • procesor mniej wydajny od układów Intel i5/i7
  • liczba dostępnych złączy jest mało zróżnicowana (brak USB-A, portu miniDisplay, czytnika kart microSD czy uniwersalnego gniazda słuchawkowego)
  • kompatybilność z architekturą ARM – nie uruchomimy tu wielu popularnych programów, stworzonych dla urządzeń x86, np. aplikacji 64-bitowych
  • powolna praca (emulowanych) programów 32-bitowych
  • mimo rysika w zestawie słabo sprawdza się w zastosowaniach graficznych – brak programów lub powolna praca tych emulowanych, nawet firmowa aplikacja Whiteboard ma problemy ze stabilnością
  • aluminiowa obudowa łatwo zbiera odciski palców
  • konstrukcja urządzenia uniemożliwia wygodną i stabilną pracę z laptopem na kolanach

źródło: materiał własny
czytane: 2957

2-w-1laptopMicrosoftoprogramowanieprocesorrecenzjatableturządzenie hybrydowe

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top