20.05.2016
Waverly Labs wprowadza Pilota – słuchawkę tłumaczącą
Waverly Labs dokonało językowego przełomu. Przynajmniej tak może się zdawać. Nie mam uzdolnień lingwistycznych, choć niektórzy twierdzą, że jestem po prostu leniwy i nie lubię się uczyć. Angielski opanowałem w stopniu komunikacyjnym, nie robiłem żadnych certyfikatów, niemniej spróbujcie się porozumieć w Berlinie albo w Barcelonie na ulicy po angielsku. Nie, naprawdę nie wszyscy na świecie posługują się tym uniwersalnym językiem wspólnym.
Co zrobili w Waverly Labs? Zakochali się. To znaczy jeden anglojęzyczny się zakochał, a że leń językowy (podobnie jak ja), nie potrafił się porozumieć ze swoją dziewczyną po francusku. Dwuznaczność naprawdę niezamierzona, o czym można się przekonać oglądając poniżej wideo. Twórca opowiada tam, jak wpadł na pomysł niezwykle użytecznego wynalazku. Wyobraźcie sobie tylko: douszna słuchawka, która na bieżąco tłumaczy wypowiedź z nieznanego języka na język, który znacie. Nie genialne?
Tak, wiem, to nie jest pierwszy tego rodzaju pomysł. Do poprzedniego niezbędny był jednak smartfon i gapienie się na ekran. Słuchawka w uchu współpracująca ze smartfonem w kieszeni wydaje się znacznie bardziej wygodna. Pilot – bo tak urządzenie się nazywa – tłumaczy na razie pomiędzy angielskim, hiszpańskim, francuskim i włoskim, ale obiecuje się, że dostępne będą również hindi, język arabski, języki wschodnioazjatyckie i słowiańskie. A zatem jest jakaś nadzieja na polski! Do tego słuchawka jest bezprzewodowa i ma pracować offline. – A takiego – zdawałoby się oczywistego – wprowadzania głosowego Google offline niestety nadal nie ma.
Rzecz odbywa się w sposób oczywisty, a rzeczywistym sercem pomysłu jest połączenie przez Waverly Labs w smartfonie oprogramowania do rozpoznawania mowy, tłumaczącego i syntezatora mowy. W zestawie mieszczą się dwie słuchawki – będzie można bezprzewodowo słuchać muzyki – ale także ładowarka i aplikacja na smartfona pozwalająca na przełączanie się pomiędzy poszczególnymi językami.
Do dialogu potrzeba dwojga – a zatem i dwóch słuchawek (są jak wspomniałem w zestawie), ale wystarczy zapewne jeden smartfon i jedna aplikacja – przynajmniej mam taką nadzieję. Wydaje się, że można by posłuchać ploteczek w metrze albo policjanta, który zatrzyma nas przechodzących w obcym kraju na czerwonym świetle – ale nie, tak nie jest. Oprogramowanie tłumaczy wyłącznie kwestie wypowiadane przez osobę noszącą drugą słuchawkę. Panowie z Waverly Labs obiecują, że druga generacja urządzeń pozwoli również na tłumaczenie wypowiedzi i rozmów tła bez dodatkowej słuchawki.
Pomiędzy wypowiedzią a tłumaczeniem upływa niestety kilka sekund. Pamiętacie? Najpierw musi zadziałać rozpoznawanie mowy, później translator tłumaczy, a jeszcze później syntezator mowy formułuje wypowiedź. W prezentowanym filmie tłumaczenie prostych kwestii wydaje się prawidłowe, ale przy dłuższych zdaniach można raczej zapomnieć o poprawnej gramatyce – trochę tak jak w translatorze Google.
Słuchawka Pilot autorstwa Waverly Labs powinna być dostępna już za chwilę na Indiegogo. Spodziewana cena to 249-299 dolarów, choć w przedsprzedaży ma być znacznie taniej. Za obsługę dodatkowych języków będzie trzeba niestety dopłacić, ale jeśli dokona się zakupu pomiędzy 24 a 25 maja, dodatkowe języki można dostać w prezencie, choć nadal nie należy spodziewać się tam polskiego. W tej chwili na liście rozpoznawania mowy offline Google figurują: niemiecki, angielski, hiszpański, francuski, włoski, niderlandzki, portugalski, rosyjski, koreański, chiński, japoński. Obawiam się, że lista obsługiwanych języków pokryje się z tym, co oferuje Google. Stronę projektu Waverly Labs znajdziecie tutaj.
Komentarze